Ach święta, święta i po piwie świątecznym. Tym razem ubrani w bożonarodzeniowe swetry skosztujemy piwa Jurajskie Świąteczne, którego etykieta przedstawia dwa renifery o czerwonych nosach. A scenka ta ma wyglądać jak zrobiony na drutach sweter. Ciekawie czy równie dobrze nas rozgrzeje.
Teraz zastanawiamy się czy nadruk na etykiecie nie przedstawia Rudolfa spoglądającego w lustro albo dwóch jeleni po spożyciu alkoholu. Tak czy siak, my zaraz do tych jeleni dołączymy. Jurajskie Świąteczne to ciemne ale z dodatkiem miodu, a także kakao i chili. Podobnie jak rok temu, piwo sprzedawane jest przyozdobione w papierową choinkę, która gdzieś nam się zawieruszyła. Jednakże, w porównaniu do zeszłorocznej edycji, znacząco obniżono zawartość miodu, bo aż z 21% do 3,4%. Co ciekawe opis piwa ani trochę się nie zmienił, jest identyczny jak na starszej wersji trunku. Zastanawia jednak dlaczego zdecydowano się na zmianę etykiety, na tak podobną do Renifera z Widawy.
Coraz bliżej święta, coraz bliżej piwo
Miód, kakao oraz chilli zapowiadają słodko – ostrą ucztę. Piwo ma ciemnobrązowy kolor, który pod światło przyjmuje barwę rubinu. Piana pojawiła się na chwilę po czym zniknęła jak Mikołaj w kominie. Można zauważyć, że w piwie pływa sporo różnego rodzaju drobnych cząstek. Czyżby to chili?
W zapachu wyczuwalne jest przede wszystkim kakao i jego słodki, nieco mdły zapach. Wyłapać można również zapach migdałów uzupełniony o miodową słodycz. Pachnie to ładnie i zachęcająco, szkoda jedynie, że dominuje kakao, przez co piwo pachnie odrobinę sztucznie. Póki co brak chili oraz chmieli.
Pierwszy łyk zdradza, iż w smaku wyłapać możemy przede wszystkim kakao. Wraz z nim, pod koniec łyku, pojawia się lekka ostrość chili, a także cienka chmielowa goryczka. Wszystko pięknie, aczkolwiek Jurajskie Świąteczne jest nieco nazbyt wodniste. Teraz miodowy aromat jest bardzo słabo wyczuwalny.
Póki co najjaśniejszym punktem piwa są papryczki, które przyjemnie ogrzewają kubki smakowe, dostarczając ciekawych doznań smakowych.
Zawodzi za to kakao, które w połączeniu z wodnistością, chilli i goryczką, smakuje raczej nieciekawie. Zdecydowanie brakuje tutaj słodów, które wypełniły by lukę i sprawiły, że kakaowiec stałby się interesującym dodatkiem, a nie pełnił rolę podbudowy. Bo niestety w tej roli nie sprawdza się, podobnie jak Arnold Schwarzenegger w świątecznej komedii wigilijnej. Ale spróbujmy podgrzać piwo z aktualnej temperatury (około 10 stopni Celsjusza) do temperatury pokojowej i zobaczmy co się stanie.
Last Christmas i gave you my beer
Okazuje się, że piwo to smakuje lepiej w temperaturze niecałych 15 stopni Celsjusza. Uwydatniły się zarówno słody jak i papryczki chili.
Teraz kakao w końcu zaczęło współgrać z resztą piwa, a wodniste luki zostały zasklepione. Piwo stało się już wyraźnie ostre i delikatnie pali w podniebienie.
Obniżenie zawartość miodu okazało się dobrym pomysłem, gdyż Jurajskie Świąteczne już i tak jest wystarczająco słodkie. Dlatego polecamy kosztować Jurajskiego w temperaturze, w której koncerniaków nie da się już pić. Piwo przyjemnie ogrzewa i wprawia w świąteczny nastrój. Aż chce się posłuchać Christophera Lee śpiewającego świąteczne piosenki. Polecamy Jurajskie Świąteczne każdemu, kto ma ochotę na kakao i chilli, gdyż te są głównymi smakami przewodnimi tej pozycji.
Piwna metryczka
Alk. 5,6%
Ekstrakt 16.5 Plato
Poj. 0,5 l
Cena 7,90 zł
Browar na Jurze
Gdzie wypić? beerfy.com