Tak się składa, że dzisiaj mamy święto pracy. Postanowiliśmy na tą okazję wybrać piwo, które choć trochę nam się z tym świętem kojarzy. A więc skoro mamy dzień klasy robotniczej, to nie może zabraknąć skojarzeń z PRLem. A skoro PRL to nie sposób nie wspomnieć o jednym z ważniejszych wydarzeń tamtych czasów. A za wydarzeniem idzie postać, której animalizację możemy podziwiać na etykiecie piwa Miś PIPA.
Wiemy, że najlepiej byłoby wypić Misia 13 grudnia ale niestety obawiamy się że piwo nie dotrwa do tego czasu. Zamiast tego opowiemy nieco o dzisiejszym dniu. Święto pracy, jest świętem międzynarodowym, które to jest w Polsce świętem państwowym od 1950 roku. Zostało ono wprowadzone przez stowarzyszenie organizacji socjalistycznych, II Międzynarodówkę, w celu uczczenia pamięci ofiar strajków z Chicago z 1886 roku.
Wzięliśmy Misia w teckzę i poszliśmy na wycieczkę. Tutaj PIPA na tle wieży radiowej na szczycie Ślęży
Z twarzy podobny zupełnie do nikogo.
Jak dowiadujemy się z etykiety, Miś PIPA, jest owocem starań browaru Widawa z Chrząstawy oraz Browaru Kopyra. Przypomina mi się tu historyjka, kiedy to znajomy spytał mnie co to w ogóle jest ta Kopyra. Hue hue, pośmialiśmy się, wrócmy do etykiety. Mamy tutaj Misia bez oka ale za to hojnie odznaczonego i trzymające kartkę, zapewne z recepturą piwa. No i oczywiście nie sposób nie wspomnieć o nazwie samego piwa, która zapewne dla kogoś nieobeznanego z piwnymi skrótami, musi brzmieć prześmiesznie. Odstawmy na chwilę PiAjPiEj, i przeczytajmy Miś Pipa. Do tego przypominający pewnego generała i mamy materiał na skandal. Niestety obyło się bez takowego, ponieważ mamy do czynienia z drogim, niszowym piwem rzemieślniczym. Wyjaśniam szybko, zanim ktoś postanowić wpisać PIPA w Google. Skrót oznacza Polish India Pale Ale, czyli IPA z dodatkiem polskich chmieli. W tym wypadku Sybilla i Junga.
Miś PIPA odpoczywa na wesołym drzewie. Odrobina wyobraźni pozwala zauważyć tutaj pijaną w pień Myszkę Miki
Oczko mu się odlepiło. Temu misiu.
Miś znalazł się już w pokalu. Okazał się dość mętny, żeby nie powiedzieć kudłaty. Wytworzyła się niska, lecz bardzo wolno opadająca piania. Piwo ma kolor bursztynowy przechodzący w jasny brąz. Resztki drożdży pływające w zawiesinie nadają charakterystycznego zapachu, przez który wyczuwalne są chmielowe aromaty oraz nieco alkoholu. Słabiej wyczuwalne drzewa iglaste, które pojawiają się zapewne dzięki zastosowaniu Sybilli. Wysycenie niskie.
Słody są niemalże niewyczuwalne. Smak jest zdominowany przez chmiele, które są odpowiedzialne za gorycz o średniej sile. Ta pojawia się niemalże od razu i lekko drapie w gardło, dając po chwili dojść do głosu chmielowemu aromatowi. Pomimo zapewne niskiego jak na IPA IBU, w ustach pojawia się ściągające uczucie. Niestety, brak konkretnego charakteru czy wyraźnego smaku słodów, sprawia że nie degustuje się tego piwo jakoś wyjątkowo przyjemnie.
Rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy nie przesłoniły wam minusów!
Najmocniejszym punktem Misia Pipy jest jego etykieta. Przykuwa uwagę, jest ładnie wykonana i mamy nadzieję że na stałe zagości w repertuarze browarników z Gospody pod Czarnym Kurem. Niestety, zawartość butelki w żaden sposób nas do siebie nie przekonała. Można znaleźć kilka polskich piw, które są lepiej zbalansowane, tańsze i po prostu smaczniejsze. Ciężko to stwierdzić nie mając pod ręką obu piw, motyla noga, aczkolwiek wydaje nam się że Miś przegrałby pojedynek z Prometeuszem czy PLONem. Czy można w takim razie powiedzieć że jest to miś na miarę naszych możliwości?
Piwna Metryczka:
Alk. 6,2%
Ekstrakt 16%
Obj. 330ml
Butelka Bezzwrotna
Styl: Polish India Pale Ale
Cena: 7,50zł
browarwidawa.pl
Gdzie wypić? beerfy.com
Nasza Ocena: