Premiera goni premierę. Od początku roku pojawiło się na polskim rynku parę nowych piw i browarów zapowiadających działalność. Jedną z wyczekiwanych od jakiegoś czasu wydarzeń, była premiera pierwszego piwa Doctor Brew. Może słowa wyczekiwania to za dużo powiedziane, ale dobre w kontekście małego szumu jaki doktorzy zrobili jeszcze przed premierą swojego pierwszego piwa. Mianowicie chodzi o opisy piw na ich stronie internetowej, które można zobaczyć tu oraz o stonowany, design etykiet. Opisy przez część piwnego światka zostały określone jako grafomańskie, pompatyczne i Bóg wie co tam jeszcze. Ale ja byłam dobrej myśli. Chociaż fragment Po cichej fermentacji, zapach wydobywający się z kadzi-niezapomniany jak pierwszy uśmiech dziecka. Mogli sobie darować ;p Ale nic to, chciałam żeby tak Doctor Brew porwał mnie w swój bogaty świat. Czy się udało?
Na premierę wybraliśmy się do Browaru Mieszczańskiego we Wrocławiu. Miejsce bardzo klimatyczne i z duszą. Na samym terenie browaru mieszczańskiego byliśmy już parę razy, ale w klubie po raz pierwszy. Zastały mnie kolejki po piwo, a także wiadomość, że od 20 minut po planowanym rozpoczęciu premiery, kompletnie nic się nie wydarzyło. Dalsze 20 minut także nie dodało niczego nowego. Ale mieliśmy już chociaż piwo w ręce. Tutaj należy wspomnieć o cenie. Nie była ona zbyt premierowa, gdyż piwo kosztowało 12 zł. Wiadomo, usługi prywatnej służby zdrowia są drogie…
Nie zdążyliśmy zabrać pierwszego łyku, gdyż nagle rozpoczęła się wyczekiwana prezentacja twórców piwa i tak zwane kilka słów o piwie. Dosłownie było to kilka słów i żałuję, że niczego ciekawego się nie dowiedzieliśmy. Chyba Doctora zjadł stres przed pierwszą operacją 🙂
Czas na pierwszy łyk. Obiecuje wiele. Charakterny smak i ciekawa goryczka robią swoje. Przez podniebienie przechodzą smaki igliwa i lekka egzotyka. Ale to był początek, który nie spełnił oczekiwań na późniejszą degustację. Niestety piwo zaserwowane było zbyt zimne, co odbiło się na wrażeniach smakowych.
Do plusów premiery możemy bez wątpienia zaliczyć klimat, ciekawe miejsce, przebrane za pielęgniarki miłe kelnerki, darmowy poczęstunek, który może nadrabiał za cenę piwa i koncert jazzowy zespołu Freewolni. Ten ostatni uprzyjemnił nam pobyt przyjemną muzyką i dużą ilością dymu. Te elementy premiery są jak najbardziej na plusie. Piwo, czyli gwiazda wieczoru, niestety nie zachwyciło. Niska temperatura nie pozwoliła wychwycić pełni smaku, a w miarę ogrzania zapach oraz gorycz stawały się coraz bardziej nieprzyjemne. Jednak na pewno kupimy jeszcze je w butelce na lekarskie badanie i czekamy na kolejne premiery Doctora Brew. Powodzenia!
data premiery: 21.02.2014